Najbardziej oczekiwany album jesieni 2016 wreszcie jest dostępny i, pomimo licznych zarzutów do Perfect Illusion, jedno jest pewne. Gaga w pewnym stopniu dostarcza to, co obiecała swoim fanom.

Joanne, bo tak nazywa się nowa pozycja Gagi, składa się w podstawowej wersji z jedenastu utworów. Do wydania rozszerzonego dołączono trzy kawałki: Grigio Girls, Just Another Day i demo Angel Down. I już po pierwszym przesłuchaniu mogę otwarcie stwierdzić, że jest to jeden z lepszych albumów artystki, który jednak może nie przypaść wszystkim do gustu, szczególnie fanom jej bardziej popowego brzemienia z trzech pierwszych wydawnictw.

gaga-2016
Lady Gaga 2016

A to dlatego, że nie jest to, po raz kolejny zresztą, płyta pop. Jest go tu o wiele więcej, niż na Cheek to Cheek, który był całościowo albumem jazzowym, bo jest on nieoderwalną częścią utworów, ale w większości piosenek możemy usłyszeć liczne inspiracje innymi gatunkami muzycznymi, a także stylizacje do muzyki produkowanej w latach 60-80 poprzedniego stulecia. Bardzo często przebrzmiewają tu melodie choćby żywcem wzięte z country. W szczególności Sinner’s Play, które już od pierwszego riffu gitarowego przypomina mi dyskografię Johnny’ego Casha, ale też A-YO. Come To Mama, które ze swoim skocznym podkładem i luźnym tekstem mogłaby zostać wyprodukowana w latach sześćdziesiątych, w czasach, kiedy takie nagrania królowały na listach przebojów z Happy Together The Turtles i Sugar Sugar The Archies na czele. Szczególnie z tym saksofonem!  I to nic złego, że Gaga eksperymentuje. Robi to już od czasu wydania ARTPOPu. Stefani wie, w czym czuje się dobrze i nie boi się próbować nowych rzeczy.

Cały album jest zróżnicowaniem między balladami i utworami tanecznymi. Płytę rozpoczyna Diamond Heart, który będąc połączeniem soft rocka i popu, wprowadza słuchacza w resztę krążka, nastawiając go na to, czego może się spodziewać po następnych piosenkach. Tytułowe Joanne natomiast, to akustyczna ballada w stylu, którego Gaga wcześniej jeszcze nie eksplorowała. O wiele lepszą robotę wykonuje tu Million Reasons.

Z Joanne wyróżniłbym szczególnie:

  1. John Wayne — najbardziej popowa piosenka na krążku. Przypomina mi czasy The Fame Monster i Born This Way.
  2. Dancin’ In Circles — kooperacja z Beckiem. Po raz kolejny rozbrzmiewa tutaj dawna Gaga.
  3. Sinner’s Play — wspominany już przeze mnie wyżej. Ten gitarowy riff i wszechobecne country. Zazwyczaj nie lubię tego gatunku, ale w takim wydaniu, biorę go w ciemno.
  4. Come to Mama — mam słabość do wykorzystywania saksofonów w piosenkach. Dodajmy do tego melodię, która brzmi jak żywcem wyrwana z lat 60. Coś w stylu The Beatles. Bardzo radosny kawałek.
  5. Angel Down — utwór wieńczący album, i to w jakim stylu. Wyśmienita produkcja
joanne
Okładka albumu

Wokalnie jest to najlepszy album Gagi. Dzięki porzuceniu korekcji komputerowej ścieżki wokalnej, jesteśmy w stanie usłyszeć prawdziwy, naturalny głos artystki. Przez taki zabieg Joanne jest płytą bardziej surową. Wokalistka bawi się swoim głosem, wchodząc to w wyższe, czy to w niższe rejestry swojego głosu.

Gaga, jak już wspomniałem wcześniej, nie stoi w miejscu i ciągle ewoluuje. Miesza style i gatunki, co zaliczam jako największy plus całego albumu. Dobrą rzeczą jest też użycie w produkcji prawdziwych instrumentów, które są podstawą podkładów muzycznych, nie tylko dodatkiem. Miłe urozmaicenie, szczególnie że nie jest to zbyt często spotykane we współczesnej muzyce, a tym bardziej mainstreamowym popie.

Joanne to dobry album. W moim rankingu stoi tuż za Born This Way. W przeciwieństwie do poprzedniego wydawnictwa Gagi — ARTPOPu, jest on bardziej delikatny, pozbawiony wielkiego imprezowego uderzenia. Artystka nie podąża tu za trendami. Ona je wyznacza, po raz kolejny zresztą redefiniując znaczenie gatunku pop w świecie muzyki. Widzę tutaj potencjał i już nie mogę się doczekać występów na żywo, by usłyszeć wszystkie możliwości tej płyty.

Potencjalne single: John Wayne, Dancin’ in Circles, A-YO, Million Reasons.

5 uwag do wpisu “Okołopopowo ze Stefanii — Joanne – Lady Gaga

  1. Jeszcze dwa-trzy lata temu pewnie nie spojrzałbym na to albo przesłuchał raz i tyle. Teraz widzę coś, co na pewnym etapie życia może trudno jest dostrzec. Bardzo dziękuję Gadze za ten album 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Do niektórych albumów trzeba podejść z pewnym bagażem emocjonalnym i z większą dojrzałości, nie tylko muzyczną. Gaga taka jest, w szczególności ten album. Czasami zdarza mi się wracać do czegoś, czego słuchałem w dzieciństwie i wyłapywać drugie dno danego utworu i aż się dziwię, jak mogłem wcześniej tego nie lubić.

      Polubienie

  2. Również cieszę się, że nie kombinowała przy głosie. Ogólnie bardzo dobra recenzja. Niektórym eksperymenty nie wychodzą na dobre, no ale w końcu nie każdy jest Gagą. Pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Ogolnie zgadzam sie z postem. Jednak jestem fanem tej początkowej działalnosci gagi i troche żałuje, ze „nie jest tak jak dawniej”.
    Jednak dam szanse!
    Ps. Artpop był słaby ^^

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.