Ostatnio na wszystkich platformach związanych z moim blogiem cisza, ale wcale o was nie zapomniałem! Wręcz przeciwnie, aczkolwiek ostatni egzamin w sesji pożera mój czas w coraz to większych ilościach, ponieważ morfologia nie wybacza. Na szczęście znalazłem choć odrobinę wolności, by stworzyć dzisiejszy przegląd najlepszych utworów wydanych w przeciągu ostatnich siedmiu dni! Nie przedłużając, zaczynajmy!

A w tym tygodniu rozpoczniemy od piosenki stworzonej specjalnie na potrzeby filmu. Jestem fanem kinowego uniwersum Marvela i zawsze wyczekuje premiery każdej kolejnej adaptacji z komiksowymi bohaterami. Następny w kolejce jest Black Panther, którego na srebrnym ekranie będziemy mogli oglądać już 14 lutego. Za produkcję soundtrack do solowej przygody Czarnej pantery odpowiedzialny jest między innymi Kendrick Lamar i to właśnie jego kolaboracją z The Weekend promującą ów album oraz film chciałbym się teraz zająć. Pray For Me może pochwalić się bardzo dobrym beatem, który przypomina mi wcześniejsze dokonania Abela z czasów jego krążka — Beauty Behind the Madness — mroczne R&B/pop. Obydwaj artyści brzmią rewelacyjnie, flow Lamara jest na jego normalnym, porządnym poziomie, a wszystko pasuje do siebie idealnie, bez żadnych zgrzytów, jak przykładowo w All The Stars również z tego wydawnictwa. Już nie mogę się doczekać, by pójść do kina!

Nigdy nie miałem zbyt dużej styczności z CHVRCHES. Kojarzę zespół z nazwy, słyszałem maksymalnie dwa tytuły z ich dyskografii, ale nigdy nie było okazji, by sięgnąć po coś więcej. Ta może wreszcie nadejść, ponieważ Brytyjczycy zapowiedzi swój trzeci krążek — Love Is Dead. Pierwszy promujący go singiel — Get Out to świetnie wykonane electro/synthpopowe brzmienie przypominające mi w zwrotkach Less Talk More Rokk Freezepop. Refren szybko wpada w ucho, a całość wypada wręcz fantastycznie. Czas nadrobić poprzednie wydawnictwa grupy!

W zestawieniu najgorszych „hitów” zeszłego roku wspominałem, że nie rozumiem trap rapu. Nie trafiali do mnie ani Cardi B z Bodak Yellow, ani Lil Pump z Gucci Gang, chociaż był to jedynie wierzchołek góry lodowej. Dzisiaj mogę śmiało stwierdzić, że wreszcie spodobał mi się numer spod tego gatunku! Attention — Rich Briana pochodzi z jego debiutanckiego wydawnictwa — Amen, do którego nagrania młody Indonezyjczyk zaprosił Offseta. Muszę przyznać, że produkcja jest tu niesamowita, flow dziewiętnastolatka jest na wysokim poziomie, a i nawet Offset, za którym aż tak nie przepadam, mi tu nie przeszkadza. Jestem na tak!

Sasha Sloan po raz kolejny zachwyca mnie swoją nowością. Amerykańska wokalistka tym razem skradła moje serce nagraniem — Normal. Za całość odpowiada King Henry, który również miał już okazję pojawić się w różnych wpisach na blogu. Odwalił on kawał dobrej roboty jeżeli chodzi o melodię, ponieważ ta wyszła fenomenalnie, szczególnie w odrobinę upbeatowym, ale wciąż przyjemnym refrenie! Kapitalnie łączy się z nią głos artystki, tworząc klimatyczny song. Czekam na więcej!

Bringing The House Down CLOVES zapowiada debiutancką płytę Australijki. Ta propozycja to wyśmienite, nastrojowe granie składające się z ciekawego, spokojnego instrumentalu, w którym usłyszymy delikatną perkusję i gitarę, oraz przyjemnego wokalu artystki. Jest coś w tej kompozycji, co sprawia, że aż chce mi się jej słuchać i mam nadzieję, że wam również przypadnie do gustu!

Tym razem sama ścieżka dźwiękowa, ale za to w jakim stylu! High Times Marcusa Marra spodoba się każdemu fanowi muzyki elektronicznej. Funkowe brzmienie melodii wyszło fenomenalnie. Całość opiera się głównie na gitarze, która otwiera drzwi do pełnego hipnotycznego doznania pozostałych instrumentów. Śmiem założyć, że ociera się to trochę o twórczość Daft Punk! Perełka tego tygodnia.

Pamiętacie Lykke Li? Artystka największą popularność zdobyła swoim przebojem I Follow Rivers, a następnie w supergrupie LIV, o której wspominałem w zeszłym roku w przeglądzie. W zeszły piątek Szkotka wypuściła swój nowy track — cover genialnego Time In A Bottle Jima Croce’a. Powolna natura oryginału została zastąpiona tu momentami szybszym podkładem, szczególnie w refrenie. Mimo to jest to solidna propozycja poprzedniego tygodnia z wyśmienitym wokalem wokalistki. Wszelakie zmiany w pierwowzorze są mile widziane, o ile są zrobione z głową i właśnie tak jest w tym przypadku. Wersja Jima Croce’a to klasyk, ale nie powiem nie odświeżonemu tytułowi!

My Girls The Vanjas to fenomenalne oddanie hołdu muzyce lat sześćdziesiątych. Słuchając nowego nagrania dziewczyn, do głowy przychodziły mi przeróżne porównania do The Marvelettes czy The Supremes z Dianą Ross. Radosny instrumental oraz harmonie w głosach brzmią, jakby żywcem były wyrwane z tamtego okresu. Dodajmy do tego występujące tu oklaski do rytmu i mamy hit, którego aż chce się słuchać!

Na koniec powrót do wykonawcy, o którym miałem już przyjemność pisać w przeglądzie. Vance Joy promuje swój nadchodzący album — Nation Of Two kolejnym singlem. Saturday Sun to więcej tego samego: przyjemna akustyczna gitara oraz równie dobry głos Australijczyka. Nastrojowe, chilloutowe granie, w sam raz na przyszłe wakacje czy po prostu w chwilach relaksu. Czekam na całą płytę, tej premiera już 23 lutego.

Jeżeli chodzi o ten przegląd, to niestety tyle. Miałem wybranych więcej kawałków do opisania, ale z braku czasu oraz niewiedzy na temat tego, co napisać o danym numerze, postanowiłem ostatecznie o nich nie wspominać. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i znajdziecie wśród tych dziewięciu piosenek swoich faworytów. Moimi zdecydowanie są: Sasha Sloan, Marcus Marr, Lykke Li, The Vanjas oraz Kendrick Lamar z The Weekend. A wasi? Czekam na wasze komentarze i zabieram się za naukę. Byle do czwartku!

 

 

 

9 uwag do wpisu “Przegląd singli — 02.02

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.