Muszę przyznać, że dzisiejszy przegląd najlepszych utworów wydanych w przeciągu ostatnich siedmiu dni jest chyba moim ulubionych spośród wszystkich dotychczas napisanych. Tak, w wielu poprzednich pojawiały się nazwiska z przemysłu, które uwielbiam, ale ostatni tytuł w dzisiejszym zestawieniu automatycznie stał się jednym z moich faworytów, a i pojawili się tu także znane już czytelnikom mojego bloga persony. Nie przedłużając, zaczynajmy!

A w tym tygodniu rozpoczniemy od Pentatonixów. Nie mogę się powstrzymać od umieszczania we wpisach tej grupy ze względu na mój szacunek do ich ogromnego talentu. Większość nagranych przez nich coverów jest fenomenalna i nie inaczej jest i tym razem. Havana w ich wykonaniu jest moim zdaniem najlepszym dostępnym na YouTubie nagraniem przeboju Camili Cabello, a uwielbienie do niego wykazała również sama wokalistka na swoim Twitterze. Po odejściu z zespołu Aviego Kaplana wielu martwiło się, że PTX się rozpadnie. Szczególnie po wszystkich solowych projektach wydanych przez poszczególnych członków formacji w 2017 roku, aczkolwiek prawda okazała się zupełnie inna. Do grupy dołączył Matt Sallee, nowy basista, a plany Amerykanów na obecny rok zapowiadają się niesamowicie. Nie mogę się doczekać, czym jeszcze nas zaskoczą.

Po trzyipółletniej przerwie do przemysłu muzycznego powraca Janelle Monáe. Autorka Tightrope jeszcze w tym roku ma wydać swój trzeci album — Dirty Computer, który promuje swoim najnowszym singlem — Make Me Feel. Ten to bardzo przyjemny przedstawiciel synth funku, który od razu przypomniał mi ogromnie popularny hit Prince’a z 1986 roku — Kiss. Porównanie jak najbardziej na miejscu, bo sama artystka w wywiadzie dla The Guardian przyznała, że pracowała nad nową płytą ze zmarłym muzykiem właśnie. Wykorzystany tu instrumental jest świetny, a i wokal Monáe, jak i sposób jego przedstawienia, jest na bardzo wysokim poziomie. Jestem na tak!

Z dużych nazwisk czas na te mniejsze. 1950 — King Princess to debiutancki kawałek młodej Amerykanki zapowiadający jej pierwsze EP, które ma mieć premierę jeszcze tej wiosny. Muszę przyznać, że wokalistka oczarowała mnie swoim głosem, a zaśpiewane przez nią wulgarne „fuck you” jeszcze nigdy nie brzmiało tak pięknie. Ciekawa produkcja, którą warto się zainteresować. Nie wiem jak wy, ale ja czekam na więcej!

Space Cowboy Kacey Musgraves to cudowna ballada utrzymana w klimatach country, która spodoba się nawet tym, którzy nie przepadają za tym gatunkiem, a lubią czasami posłuchać odrobinę wolniejszych numerów. Niech was jednak nie zmyli tytuł, ponieważ nie jest to kompozycja o miłości do kosmicznego kowboja, a raczej wariacja na temat porzucenia „umierającego” związku i oddaniu tej drugiej osobie jej przestrzeni. Zagrana na gitarze melodia wypada fenomenalnie i idealnie oddaje cały klimat. Dobrego country nigdy dość!

Swoją nowość w tym tygodniu prezentuje także Bishop Briggs. Miałem okazję wspominać już o wokalistce w poprzednich przeglądach i ogromnie cieszy mnie fakt, że White Flag utrzymuje poziom poprzednich dokonań Brytyjki, a nawet śmiałbym stwierdzić, że jest to jej najlepsze dotychczasowe nagranie! Instrumental jest niesamowity, wokalnie także nie mam się do czego przyczepić. Z całości wylewa się bardzo potężne, wręcz agresywne brzmienie, którego aż chce się słuchać.

Na siedem dni przed premierą swojego debiutanckiego krążka jeszcze jedną piosenkę wypuścili Superorganism. Reflections On The Screen w porównaniu do poprzedniego genialnego tracku — Everybody Wants To Be Famous jest bardziej nastawiony na aspekt popowy, aniżeli rockowy czy indie, ale to nadal solidny kawałek z poprawnym beatem oraz solidnym wokalem. Pisałem już, że nie mogę się doczekać tej płyty?

Czas na zaskoczenie tygodnia oraz rzecz, której nie wiedziałem, że potrzebuje. Lewis Capaldi oraz Jessie Reyez powinni być znani czytelnikom mojego bloga. O obydwóch artystach pisałem już w przeglądach w zeszłym roku, a ich debiuty były na bardzo wysokim poziomie. Co się więc wydarzy, gdy Capaldi i Reyez nagrają razem singiel? Powstanie coś nie z tej ziemi i tym właśnie jest Rush. Charyzmatyczny głos Brytyjczyka kapitalnie łączy się ze wstawkami Kanadyjki, która również pokazuje się ze swojej najlepszej strony. Towarzyszący im instrumental świetnie podkreśla ich najważniejszy atut. Więcej takich duetów, w których obydwie strony wypadają doskonale i żadna nie przygasza tej drugiej!

Czas na zmianę klimatu o sto osiemdziesiąt stopni. Jeżeli potrzebujecie czegoś do przesłuchania, gdy po prostu chcecie się zrelaksować po ciężkim dniu, to Ayahuasca — Vancouver Sleep Clinic będzie idealnym wyborem. Fantastyczne, akustyczne dźwięki gitary wyśmienicie dopełniane są przez drop w refrenie, który nie jest irytujący, jak to często bywa. Dodajmy do tego równie klimatyczny wokal Australijczyka i dostaniemy fenomenalne nagranie. Nic, tylko zamknąć oczy i słuchać. Nowa epka wokalisty ma mieć premierę jeszcze w tym roku, a po jej tytule — Therapy Phase 001 można się spodziewać więcej tego typu produkcji.

Czasami w ramach przeglądów muszę zanurzyć się w rejonu, o których nic nie wiem. Było tak z trap rapem i jest też tak i tym razem, ponieważ niezbyt często sięgam po K-Pop, aczkolwiek tym razem muszę, bo gdy coś jest dobre, to należy o tym wspomnieć. One Shot Two Shot — BoA to wystrzałowy, popowy kawałek z rewelacyjnym podkładem oraz znakomitym damskim wokalem. Jeżeli zastanawiacie się, czy artystka będzie w stanie zaśpiewać ten tytuł na żywo w pełnej choreografii, to odpowiedź na to pytanie jest dosyć prosta. Jak najbardziej tak! Wykonania na żywo możecie odnaleźć na YouTubie i są one oszałamiające! Takiego popu oczekiwałbym po „gwizdach” ze Stanów, a skoro stamtąd nie mogę go dostać, czas na K-Pop!

When Your Lonely Heart Break Holly Mirandy pochodzi z jej najnowszego albumu — Mutual Horse, który miał swoją premierę w ten piątek. Sama piosenka to bardzo dobry cover przeboju Neila Younga, który w stu procentach oddaje mu należyty hołd. Jest on odrobinę unowocześnieniem nagrania z 1987 roku, będąc odrobinę szybszą wersją, chociaż nadal zaśpiewaną w stylu ballady. Najbardziej do gustu przypadł mi instrumental, ale na pochwałę zasługuje również głos Amerykanki, który idealnie wybrzmiewa w takim klimacie. Jestem na tak i muszę przesłuchać całą płytę!

A na koniec kawałek, o którym pisałem już na Twitterze oraz większości moich znajomych chwilę po tym, gdy go pierwszy raz usłyszałem. People Suck to pierwszy utwór w karierze Confettiego i nie zdziwiłbym się, gdyby był też ostatnim. Kompozycja ta jednak od razu wprowadziła mnie w dobry humor, a to się rzadko zdarza. Nie mówię, że jest to najlepszy singiel, jaki w życiu słyszałem, aczkolwiek jest coś w tym radosnym instrumentalu, bardzo łatwym do zapamiętania refrenie oraz tekście, co sprawia, że chce tego słuchać. O czym może świadczyć mój profil na last.fm, bo wierzyć ich statystyką, to od piątku People Suck było przeze mnie odtworzone trzynaście razy!

I to by było na tyle w dzisiejszym przeglądzie. Mam nadzieję, że znaleźliście w nim coś dla siebie! Moimi perełkami tego tygodnia są zdecydowanie: Confetti, BoA, Vancouver Sleep Clinic, Lewis Capaldi & Jessie Reyez, Janelle Monáe oraz PTX. A waszymi? Czekam na wasze komentarze!

8 uwag do wpisu “Przegląd singli — 23.02

  1. Pentatonix robią świetne covery, a jeśli chodzi o k-pop to nie jestem pewna, czy rzeczywiście potrafią śpiewać na żywo. Widziałam już występy kilku takich grup i za każdym razem lecieli z playbacku :/

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.