Mija właśnie kolejna niedziela 2018 roku, czas więc zabrać się za przegląd najlepszych utworów wydanych w przeciągu ostatnich siedmiu dni. W tym tygodniu większość zaprezentowanych przez Spotify w playliście New Music Friday tytułów mnie nie zaintrygowała, aczkolwiek nadal udało mi się znaleźć coś, co powinno was zadowolić. Nie przedłużając, zaczynajmy!

A tym razem rozpoczniemy od Gender Roles. Coś mi się wydaje, że jeżeli tak dalej pójdzie, to każda wypuszczona przez nich nowość będzie automatycznie pojawiała się w moich zestawieniach. Dzisiejsza propozycja zespołu — Gills to jeszcze jeden solidny materiał w ich dyskografii, który może pochwalić się porządną perkusją. Ta od razu wpadła mi w ucho, chociaż na pochwałę zasługują również riffy gitarowe.! Jedyny minus, o którym muszę tu wspomnieć, to czas trwania singla. 1:28 to zdecydowanie zbyt krótko! Czekam na więcej.

Z ostrzejszych klimatów wprost do popu. Tak to już bywa na tym blogu. Wake Me Up — Fickle Friends to bardzo dobre indiepopowe granie z przyjemny, tanecznym instrumentalem oraz fantastycznym damskim wokalem. Warto zainteresować się tutaj tekstem, ponieważ pod typowymi dla tego gatunku dźwiękami kryje się emocjonalny tekst, dzięki czemu całość wypada jeszcze lepiej! Debiutancki album grupy You Are Someone Else ma mieć swoją premierę jeszcze w tym miesiącu.

Last Girl — Soccer Mommy reklamuje wydaną w tym tygodniu płytę — Clean i jeśli wierzyć ocenom w internecie, jest to konkretne wydawnictwo, którym będę musiał się bliżej przyjrzeć, co częściowo podpowiada już Lost Girl właśnie. Produkcja ta to jeszcze jedno indie, tym razem rockowy, numer w dzisiejszym zestawieniu, z równie kapitalnym damskim głosem oraz bez zarzutu aranżacją. Po napisaniu przeglądu muszę przesłuchać całe LP!

Swój debiutancki i wyczekiwany przeze mnie krążek wypuścili w tym tygodniu Mt. Joy — grupa, o której wspominałem już kilkukrotnie na blogu. Ten będący self-titled promuje w New Music Friday kawałek I’m Your Wreck — rewelacyjne indiefolkowe brzmienie, które zarazem jest pierwszym trackiem na albumie. Muszę przyznać, właściwy sposób na rozpoczęcie płyty. Melodia po raz kolejny jest na wysokim poziomie i szybko wpada w ucho, a to za sprawą tej niesamowitej gitary. Nie mogę się doczekać, by zasiąść do pozostałych, nieznanych mi jeszcze dziesięciu tytułów z Mt. Joy.

Podoba sytuacja, co w przypadku Mt. Joy, szykuje się w kwestii Superorganism. Na ich pierwsze wydawnictwo czekałem od momentu pojawienia się na blogu ich utworu Nobody Cares i wreszcie jestem w stanie przesłuchać całe Superorganism (kolejny self-titled!). Zanim jednak po niego sięgnę, czas na jeszcze jedną piosenkę zespołu w przeglądzie — Night Time. Ta to więcej tego samo: ciekawy, upbeatowy, nieźle wyprodukowany podkład. Tekst nie jest zbytnio rozbudowany i w większości składa się z powtarzanej wstawki „In the night time”, ale w żaden sposób nie przeszkadza to w odbiorze. Grupa po raz kolejny nie zawodzi!

Jeszcze jedno indierockowy granie w dzisiejszym zestawieniu, ale za to w jakim stylu! Czym więc wyróżnia się Firecracker — Northern Face? Zdecydowanie przyjemnym instrumentalem, na który składają się głównie dźwięki gitary oraz perkusji. Ten stawia już od pierwszych sekund na wywołanie u słuchacza dobrego samopoczucia, schodząc bardziej w spokojnym kierunku, aczkolwiek nie przeszkodziło to zespołowi na wprowadzeniu odrobinę mocniejszych fragmentów. Dodajmy do tego fantastyczny bridge i mamy coś dobrego do słuchania. Jestem na tak!

Czas na perełkę tego tygodnia. Love Me Right — Amber Mark to fenomenalna miłosna ballada oparta w większości na pianinie. Melodia zostaje rozszerzona w refrenie o typowe, współczesne, elektroniczne ozdobniki dodane w postprodukcji, ale te, zamiast niszczyć cały zarysowany w zwrotkach klimat, wręcz go podkreślają, za co należą się ogromne pochwały! Na te zasługuje również sama wokalistka, ponieważ jej głos wypada wyśmienicie i perfekcyjnie odnajduje się w tego typu beacie, nie zatracając się w nim. Czekam na więcej, bo jest na co!

Wracamy do popu. Wokal Jack River w Ballroom momentami przypominał mi manierę Gwen Stefani, co muszę zaliczyć na plus, ponieważ sposób śpiewania artystki jest na tyle charakterystyczny, że chętnie usłyszę go w innych produkcjach. Podkład szybko wpada w ucho i niechętnie je opuszcza, ponieważ nuciłem go jeszcze długo po skończeniu pierwszego przesłuchiwania w piątek. I właśnie tego wymagam od nagrań z tego gatunku, dzięki czemu jestem zadowolony, że wreszcie to dostałem!

Z nowym singlem powracają w tym tygodniu Yo La Tengo. For You Too to wystrzałowe połączenie indierockowego brzmienia z dreampopowymi elementami. Zachwyca już sam instrumental, w którym przeważają elektroniczne dźwięki gitary. Idealnie podkreślony zostaje w nim spokojny głos Ivy Kaplana. Jeszcze bardziej czekam na płytę zespołu, ponieważ już poprzednie ich propozycje, w tym ta, o której pisałem już na blogu, zapowiadają konkretny album. There’s a Riot Going On zostanie wydane już 16 marca.

A skoro już jesteśmy przy powrotach do wokalistów, o których już miałem przyjemność wspominać w przeglądach, czas przyjrzeć się jeszcze jednemu. Przy okazji premiery pierwszego utwory w karierze Bobiego Andonova wspominałem, że warto zapamiętać jego imię i nazwisko, ponieważ będzie o nim jeszcze w przyszłości głośno. Swoje zdanie podtrzymuje, ponieważ jego druga produkcja — Smoke to kolejny, utrzymany na wysokim poziomie numer. Towarzyszy mu kapitalny beat oraz imponujący głos Australijczyka. Już nie mogę się doczekać, co jeszcze zaprezentuje debiutujący artysta.

Best Friends — Little Dragon w kapitalny sposób wprowadza do dzisiejszego przeglądu klimaty synthu lat osiemdziesiątych zrobionego dobrze. O grupie również pisałem już na blogu i po takiej zapowiedzi cieszę się, że znowu mogę to zrobić. Cudowna melodia świetnie rozbudowywana jest przez delikatny wokal Yukumi Nagano. Upbeatowy podkład fantastycznie kontrastuje z niezbyt wesołym tekstem opowiadającym o utraconej przyjaźni. Ten aspekt także został poruszony w bardzo dobry sposób! Czekam na więcej!

W tym tygodniu zakończymy kolejnym kawałkiem z nadchodzącej płyty George’a Ezry. Zastanawiałem się raz, jak najlepiej określić muzykę tworzoną przez Brytyjczyka i wydaje mi się, że wreszcie znalazłem na to pytanie odpowiedź. Wakacyjna, ponieważ wszystkie dotychczasowe tracki z nadchodzącego drugiego wydawnictwa wokalisty oraz poprzednie LP jest czymś, po co chętnie będę wracał właśnie w okresie od czerwca do września. Nie inaczej jest z Pretty Shining People — przyjemne, lekkie granie z szybko wpadającym w ucho refrenem i łatwym do zapamiętania tekstem. Już nie mogę się doczekać Staying at Tamara’s, którego premiera już 23 marca.

Mam nadzieję, że zaleźliście w dzisiejszym przeglądzie coś dla siebie. Ja do swojej playlisty na pewno dodam: Pretty Shining People, Best Friends, Smoke, Love Me Right oraz Gills. A wy? Czekam na wasze komentarze!

2 uwagi do wpisu “Przegląd singli — 02.03

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.